Kiedy startowałam ze swoją działalnością, nie było jeszcze mediów społecznościowych. Był Myspace, na którym wielu twórców miało swoje konta, a dedykowany był głównie muzykom. I ja tam założyłam swoje konto. Kto pamięta i był w tej przestrzeni wie, że Myspace był mało absorbujący, bardziej wizytówkowy. Przynajmniej tak go zapamiętałam.

W czasie popularności blogosfery, też prowadziłam swojego bloga, działałam na platformie blogspot. Umieszczałam na nim głównie zdjęcia, które spełniały zadanie swoistego pamiętnika, tekstów raczej tam nie było, ewentualnie krótkie opisy do zdjęć.

Pamiętam, że długo nie mogłam się przekonać do Facebooka, a jeszcze dłużej do Instagrama. Nie pamiętam kiedy założyłam konto na Linkedin, ale raczej już po tych dwóch. Mam jeszcze profil na YouTube, głównie po to, by upublicznić moje trzy filmy o projektach autorskich. Na innych platformach mnie nie ma.

W tej chwili trudno mi sobie przypomnieć jak to było przed istnieniem mediów społecznościowych, nie bardzo potrafię przywołać taki przeciętny dzień mojej pracy bez tego wirtualnego, angażującego świata.

Korzyści – na pewno są.

Dostrzegam kilka korzyści z obecności w przestrzeni mediów społecznościowych, które wpłynęły na moje życie zawodowe. Po pierwsze Facebook przyczynił się do tego, że zaczęłam się „rozpisywać”. Moje posty stawały się coraz treściwsze, nawet jeśli tak samo krótkie. Z czasem zaczęłam bawić się pisaniem, starając się jakoś zmierzyć z żonglerką słowami. Publikuję treści hasłowe, czasem informacyjne, niekiedy pokuszę się o więcej refleksji czy impresji. Niemniej te regularne treningi spowodowały, że poczułam potrzebę rozwijania tej umiejętności i postanowiłam znowu założyć bloga. Tym razem po to, by przede wszystkim pisać, a zdjęcia częściej służą jako dekoracja.
Od ponad 2,5 roku piszę też prywatnie, co przyjmuje coraz bardziej ułożoną formę.

Po drugie publikacje postów „zmusiły” mnie do dokumentowania swojej pracy. Zaczęłam robić foty backstage’owe, pamiątkowe, co jest miłym akcentem współpracy, ale też pewnego rodzaju kroniką moich spotkań. To zawsze miłe, kiedy zadowoleni, po zakończonej sesji zdjęciowej, stajemy do wspólnego zdjęcia.

Po trzecie publikacje w ms uwiarygadniają moją aktywność zawodową. Wprawdzie dbam o moją stronę internetową, a odkąd piszę bloga regularnie przybywają nowe teksty, to jednak socjale są w dużym stopniu relacyjne, zwiększają widoczność. Wiem, że często moi potencjalni klienci, tuż przed nawiązaniem ze mną kontaktu, oglądają mnie w internecie i analizują jak działam.

Czy zarabiam więcej dzięki mediom społecznościowym? Tak. Są tacy klienci, którzy decydują się na współpracę ze mną dzięki temu, że poznali mnie właśnie w przestrzeni ms, zwykle przez wspólnych znajomych, obserwują moje działania i to ich przekonuje do zamówienia u mnie sesji zdjęciowej.

Nie jestem typem influencerki i raczej nigdy nie będę. Analizując ciemną stronę wirtualnego życia w mediach społecznościowych, znajduję odpowiedzi na to, dlaczego nią nie zostanę.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Cienie – zdecydowanie są.

Algorytm. Czy ja chcę, by algorytm decydował o tym czy moje treści dotrą do osób, z którymi powinnam być w kontakcie? Czy ja sobie życzę, by algorytm popularyzował i podsuwał mi gówniane treści bez żadnej wartości nie eksponując tych merytorycznych? Czy chcę brać udział w tej miałkiej grze na przekrzykiwanie się i wypinanie?
Nie.

Kiedy po raz kolejny zasady gry w ms się zmieniają i żeby nasze treści miały szansę dotrzeć do osób nas obserwujących, „musimy” zacząć robić to i tamto inaczej, ja również mówię: nie.

Staram się w taki sposób prowadzić swoje kanały, by nie przekraczać w tym siebie. Po prostu chcę być ze sobą w porządku. Są więc rzeczy, które robię i znajduję w tym przyjemność, a są takie do których się nie przekonam.
Nie usłyszycie więc ode mnie przeciągłego „czeeeść kooochaani” na lajwie o niczym, nie zamierzam tworzyć durnych filmików ze scenkami, bo samo opowiadanie o zjawiskach już nie wystarcza. Nie nachrzaniam też w rolkach (których w zasadzie nie robię, za wyjątkiem krótkiego slideshow portretowego) głośną disco muzyką. Dodaję w podkładzie śpiew ptaków, bo tak wolę. Usłyszałam kiedyś, że to nudne. Trudno więc, może jestem nudna.

Cenię spokój i pewien balans. I klienci właśnie to znajdują u mnie w Studio. Mogą zwolnić tempo, złapać oddech, napić się kawy i skupić się na tym co mamy do zrobienia. W tle sączy się muzyka nie zagłuszając naszych rozmów. Portrety tworzę w zatrzymaniu, w pewnej harmonii, która pozwala mi na złapanie tych ulotnych subtelności, które płyną pomiędzy mną, a osobą fotografowaną. Moi klienci są w stanie opanować stres i lęk przed fotografowaniem między innymi dlatego, że stwarzam takie warunki naszej współpracy.

Kto widział mnie przy pracy z większą grupą ludzi, wie że błyskawicznie tracę opanowanie i wszystko leci mi z rąk, jeśli na planie jest harmider, a głośne rozmowy zagłuszają moją komunikację z osobą portretowaną. Zawsze wtedy proszę o skręcenie potencjometrów, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafię się skupić i mój system nerwowy zaczyna się żarzyć na czerwono.
To samo dzieje się poza planem zdjęciowym, w innych moich aktywnościach. Więc niby dlaczego miałabym konstruować krzykliwe komunikaty w ms? Przecież to nie ja.

Raczej nie podążałam za trendami. Rozwijam się jako fotografka w oparciu o to, jak czuję drugiego człowieka. Bliżej mi do klasyki niż do paczki z modnymi presetami, nie wiem jak się robi zdjęcia w stylu pasującym do Instagrama.
Cenię jakość i merytorykę, tak niepopularne w dzisiejszych czasach.

Ostatnio rozmawiałam z pewną autorką, która opowiedziała mi historię wydania jej pierwszej książki. Równolegle wydawnictwo wydawało książkę jakiegoś youtubera o sporych zasięgach w ms. Więc to w niego zainwestowano – promocja, sesje zdjęciowe, itp. Wspomniana autorka nie otrzymała takiego wsparcia, nie była nikim znanym. Ciekawa jest puenta. Sprzedaż książki była na bardzo podobnym poziomie, youtuber o dużych zasięgach sprzedał niewiele więcej.

Toczy się więc walka o zasięgi i liczbę obserwujących. Za wszelką cenę. A ja jej nie zapłacę. Nie będę na siłę wzbudzać kontrowersji, pokazywać swojej intymności, epatować nagim ciałem (nagość dopuszczam wtedy, kiedy będzie to miało związek z projektami autorskimi, które tworzę). Acha, i jeszcze opinie. Możecie być pewni, że opinie, które moi klienci napisali na wizytówce google są prawdziwe. Nie kupiłam ich.

Przy całej świadomości jak wygląda świat mediów społecznościowych i jak łatwo wpaść w kołowrotek scrollowania, sama w niego wpadłam.
Latami zaczynałam dzień od aplikacji społecznościowych. Cholernie trudno zwalczyć ten nawyk. Mam problemy z koncentracją, czuję się przebodźcowana, czasem ulegam poczuciu, że u wszystkich tak świetnie, tylko u mnie jakoś tak zwyczajnie.

Staram się więc skupić w ms na dwóch rzeczach. Publikuję teksty i zdjęcia odnoszące się do mojej pracy (czasem hobby) oraz wspieram osoby, które lubię lub/i których treści cenię. I powoli staram się odklejać od ekranu – choć tak, filmiki z kotkami zawsze na propsie 😉 Ale i to w końcu rzucę.

Czy prowadzi mi się działalność łatwiej odkąd są media społecznościowe?
Nie wiem. Kiedy zaczęłam z nich na dobre korzystać moja firma miała ponad 10 lat. Są biznesy oparte tylko o takie platformy, ale mój do nich nie należy.
Na pewno kilka spraw mi ułatwiły. Mimo wszystko łatwiej dotrzeć do potencjalnych klientów, zdobyć ich zaufanie. Ms wymusiły też przemyślenie autoprezentacji i mogą wspierać budowanie wizerunku i marki osobistej.

Ale mam też poczucie, że trzeba uniezależniać prowadzenie firmy od platform społecznościowych. To oznacza, że obowiązkowo muszę mieć swoje własne miejsce w sieci. Podstawa to strona internetowa, gdzie mogę publikować co chcę (oczywiście w granicach ogólnych norm społecznych) i nie muszę na przykład zamazywać sutków na zdjęciu, które oczywiście nie jest pornografią, a artystycznym aktem.
Z tego powodu założyłam też na mojej stronie bloga, by pisać teksty bez obaw, że algorytm wyłapie niedozwolone słowo i zablokuje mi konto. Mogę też linkować bez obaw, że zasięgi zostaną ograniczone za wyprowadzanie ludzi poza platformę.
Będzie jeszcze newsletter – nie po to by bombardować was ofertami sprzedaży – ale przede wszystkim po to by być w kontakcie, gdyby jedna czy druga platforma została zamknięta lub zasady uczestnictwa przestały być dla mnie akceptowalne.

Cenię spójność, raczej nie potrafię inaczej. Nie jestem dobra w udawaniu, sztucznym podbijaniu stawki, czy rozgrywaniu ludzi jak pionki na planszy do gry.
O życiu zawodowym dużo publicznie opowiadam (przyczynia się do tego między innymi ta seria tekstów), ale z życia prywatnego sporo zostawiam dla siebie.
Nie krzyczę. Nie nawołuję. Nie wciskam.
Tak postanowiłam to robić, co zupełnie nie wpisuje się w trendy.
Trudno. Jakoś to przeżyję.

—-

Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.

W grudniu tego roku (2024) firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu.
Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.

Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.

Z okazji jubileuszu (lubię to słowo 🙂 ) postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co idzie lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.

To będzie moja osobista analiza, oparta na 18 letnim doświadczeniu prowadzenia mojej jednoosobowej działalności gospodarczej. Może mieć ona pewien uniwersalny wydźwięk, ale zakładam, że każda przedsiębiorczyni i każdy przedsiębiorca, nawet z tej samej branży, może mieć nieco inaczej.

Skłamałabym, gdybym twierdziła, że cały ten czas pracy jako freelancerka to cud, miód i orzeszki. Daleka jestem od lukrowania, zresztą każdy kto prowadzi firmę – niezależnie od jej wielkości i struktury – wie, że bywa różnie.

Prosty podział na wady i zalety jest raczej umowny. Skala szarości ma tu dużą rozpiętość. Tym bardziej, że to co jest wadą teraz, z czasem może przestać nią być. Ale w toku tych 18 lat są obszary, które ewidentnie sprawiają mi trudność, czy też bywają obciążeniem, albo (jak teraz lubimy mówić) są wyzwaniem. Są też takie cechy freelancerskiego życia, które cenię nad wyraz.

Postawię zatem akcenty na plus tam gdzie mi dobrze i na minus tam, gdzie mi gorzej.

 

WADY

Samotność soloprzedsiębiorcy.

Pracuję z ludźmi, ale są to kontakty oparte o wykonanie konkretnego zadania, jakim jest sesja zdjęciowa. Mówiąc o samotności mam raczej na myśli pracę nad planowaniem i strategią działalności, tym wszystkim co jest pod powierzchnią. Beze mnie nic się nie zadzieje.
Bywają takie momenty, w których świadomość że wszystko jest na moich barkach przygniata. To jest czas, w którym dominuje zmęczenie czy nawet wypalenie. Bywało bardzo kryzysowo. Trudno było ruszyć do przodu, znaleźć rozwiązanie, zmobilizować się. Skąd czerpać, kiedy skończą się zasoby – sił, energii, wiedzy?

Jest kilka sposobów. Korzystam z nich. Czerpię wiedzę z podcastów, książek czy wykładów. Można umówić się na konsultację z doradcą biznesowym i popracować nad tym co nie działa. Jest też super forma zwana mastermind, gdzie w małej grupie zaprzyjaźnionych przedsiębiorców, można pracować nad rozwojem swojej firmy. Albo skorzystać z przeróżnych organizacji networkingowych, by móc uczestniczyć w spotkaniach dla firm.
(o tym gdzie idę, czego słucham, co czytam, by znaleźć wsparcie napiszę w osobnym tekście).

Są więc rozwiązania, by tej samotności zapobiec. Ale pewnie najcenniejsze są głębokie relacje, wręcz przyjacielskie, oparte na podobnych doświadczeniach biznesowych. Mieć takiego kogoś obok jest bezcenne.

 

Brak przewidywalności zleceń.

Przekonałam się, że takie zjawisko jak „stały klient” jest niezwykle rzadkie. Oczywiście, bywa że pracuję z firmami przez dłuższy czas, ale nie jest to gwarantem ani częstotliwości współpracy, ani tego że mam ją pewną na lata.

Zacznę od częstotliwości zleceń. Kiedy pracowałam głównie reportażowo, obsługiwałam firmy, które częściej lub rzadziej organizowały lub brały udział w różnych wydarzeniach – konferencjach, spotkaniach, targach. Bywało, że obsługiwałam daną firmę nawet kilka razy w miesiącu. Taki rytm powoduje, że w jakimś stopniu można przewidzieć co się będzie działo w zbliżających się tygodniach.

W fotografii portretowej ten rytm jest inny, dużo rzadszy. Są firmy, dla których robię portrety nowych członków zespołu, ale to raczej kwestia kwartału, kilku miesięcy, no i wymiar zlecenia jest raczej mniejszy niż większy.
A zrobienie zupełnie nowej sesji portretowej odbywa się raczej w rytmie roku, dwóch czy trzech.
Więc każdego miesiąca muszę mieć zupełnie nowych klientów.

Nie można też założyć, że ci klienci, którzy są teraz, będą na zawsze. Lepiej nie przywiązywać się do hasła „stały klient”. Dlaczego? Bardzo łatwo stracić zlecenia w tej branży.
Wystarczy, że zmieni się szef/owa marketingu i nowe kierownictwo przyprowadzi ze sobą swoich współpracowników. Wypadasz z gry.
(ma to też drugą stronę medalu – mam zleceniodawców, za którym idę do ich kolejnych miejsc pracy. Działa to więc w obie strony.)

W przypadku portretu rozumiem, że można chcieć zrobić sobie zdjęcia w różnym stylu, więc i u różnych fotografów, skorzystać z odmiennych wizji i warsztatu.

Fotografia to usługa zaliczana raczej do tych luksusowych. W przypadku wprowadzenia oszczędności w firmie, w pierwszej kolejności rezygnuje się z tego typu usług.

Wyjątkowo przykra sytuacja w tym aspekcie dzieje wtedy, kiedy po latach regularnej współpracy zleceniodawca bez słowa pożegnania zmienia fotografa. Doświadczyłam tego niestety. Więc nawet (rzekome) dobre relacje niczego nie gwarantują.
Ale chyba najbardziej dotkliwa sytuacja, powiedziałabym nawet – wyjątkowo paskudna – następuje, kiedy twój znajomy po fachu, idzie do twojego klienta oferując swoje usługi i zabiera ci pracę. Z przykrością potwierdzam, że i takich incydentów doświadczyłam.

 

Niemożność skalowania tego typu usługi.

Mam ograniczone moce przerobowe. Zrobię tyle ile zmieszczę w czasie, który przeznaczam na pracę. Nauczyłam się w końcu, by nie zaburzać swojego czasu na odpoczynek (wieczory, weekendy i święta), staram się nie przekraczać w pracy wymiaru etatu.

Lata temu podjęłam decyzję, że stawiam na bycie autorką, tworzenie swoich prac osobiście i rozwój marki osobistej. Więc nie zatrudnię fotografa do robienia portretów za mnie. Ma to swoje konsekwencje właśnie w tym, że wykonam określoną ilość portretów wraz z ich obróbką i nie jestem w stanie więcej, co przekłada się na określone finanse.
Dlatego nie negocjuję swoich cen, bo musiałabym pracować więcej za mniej. Za to w taki sposób skonstruowałam swój cennik, by można było znaleźć w nim cenowo różne warianty współpracy, od zupełnie najmniejszego czyli sesji ekspres obliczonej na jeden portret, do dużej, całodniowej sesji na wiele ujęć.

Oczywiście są inne sposoby skalowalności biznesu – produkty online oparte na wiedzy i doświadczeniu, sprzedaż fizycznych produktów, ale jeśli chodzi o usługę tworzenia portretów – to niemożliwe. Dlatego dywersyfikacja przychodów, oparcie ich o więcej niż „jedną nogę” jest bardzo istotne. To pozwala na wyjście poza sytuację „nie pracujesz, nie zarabiasz”.

 

Obciążenia systemowo – podatkowe.

Każdy solo jdg to zna, zwłaszcza z branż opartych na usługach rękodzielniczych, mikro biznesów: bywa, że obciążenia są niewspółmierne do wpływów, w gorszych miesiącach koszty dają w kość. Doświadczałam tego.
Są systemy korzystniejsze od naszego polskiego, są pewnie i gorsze. Żyję tu, nie mam wpływu na system. Zdarza się poczucie frustracji, kiedy pomyślę, że cały ten model samozatrudnienia jest, delikatnie mówiąc, niewystarczający.

Jest taki mem krążący w internetach: „Mało kto wie, ale aby przygotować się do roli chorego psychicznie, Joaquin Phoenix na kilka miesięcy zarejestrował firmę w Polsce”.
Także ten 😉

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

ZALETY

Organizacja czasu według własnego uznania.

To lubię! Każdy mój dzień może wyglądać nieco inaczej. Jeśli mam sesję to działam w umówionych z klientem godzinach. Jeśli nie mam, to w zależności od ilości zobowiązań związanych z przygotowaniem materiału dla klientów oraz innymi zawodowymi czynnościami, działam różnie. Jestem dobrą organizatorką, więc nie mam kłopotów z ogarnięciem tak wielu różnorodnych zadań. Jest w tym element samodyscypliny, ale też staram się słuchać tego swojego flow. Jeśli wiem, że skoncentruję się i jestem w stanie zrobić dużo, to lecę z tym koksem. Jeśli czuję znużenie i zmęczenie, to robię przerwę – idę biegać, jem obiad, albo decyduję że kończę na dziś, bo wiem, że na niczym się już nie skupię.
Czasem w tygodniu robię sobie dzień wolny – na przykład jadę w góry.

Nie notuję sezonowości mojej pracy, więc nie miewam dłuższych okresów bez sesji. Czasem jest bardzo intensywnie, czasem trochę spokojniej – wtedy sięgam po rzeczy z listy „trzeba zrobić”, piszę teksty na bloga. Lubię tą zmienność.

Chyba bym się już nie odnalazła w tradycyjnej pracy etatowej. Ewidentnie bliższe mi jest samodzielne działanie projektowe. Lubię wielowątkowość, czasem bycie w ruchu, a czasem bycie w zaciszu i świetle mojego monitora.

 

Poczucie wolności w podejmowaniu decyzji.

Przyznaję, funkcjonowanie w ścisłej strukturze jest nie dla mnie. Świadomość, że odpowiadam sama za siebie, że mogę podejmować swoje własne decyzje to model, w którym czuję się dobrze.
Ma to oczywiście swoją ciemną stronę, bywa obciążeniem – patrz samotność soloprzedsiębiorcy – ale nieskrępowaną decyzyjność odbieram jako zaletę.

 

Poczucie sprawczości.

To miłe uczucie, kiedy pomyślę ile jeszcze mogę zrobić. To znaczy cokolwiek sobie wymyślę, mogę realizować. Jestem wymagająca wobec siebie, mam wrażenie, że niejeden/a szef/owa byłby/byłaby łagodniejszy/a. Nauczyłam się kierować odpowiedzialność na siebie, a nie lokować ją u innych. Nie stosuję wymówek. Jak czegoś nie zrobię, albo nie wyjdzie, to nie obwiniam innych. Wyciągam wnioski i idę dalej.
Staram się koncentrować na myśli, że cała ta moja droga jest przygodą, że mogę robić różne rzeczy, mogę zmieniać, modyfikować, sięgać po nowe. Tak chyba jest kiedy praca oparta jest na pasji. Nie chciałabym doświadczać spędzania ośmiu godzin w pracy, której nie lubię.

 

Możliwość wyboru rodzaju zleceń i klientów, z którymi chcę pracować.

Mam to szczęście, że trafiają do mnie klienci, z którymi zwyczajnie mi po drodze. Rzadko się zdarzy, że spotkam kogoś z zupełnie innej bajki.
Moja tzw. czarna lista jest króciutka. Jest na niej dosłownie kilka firm, głównie te, które przeciągały w nieskończoność zapłatę za moją pracę. Miałam może trzy przypadki, kiedy nieporozumienia były dotkliwe i zupełnie rozminęliśmy się we wzajemnych oczekiwaniach. Uważam za spory sukces, że takich sytuacji było bardzo mało, a w ostatnich latach już się raczej nie zdarzają.
Niemniej, mam świadomość że nie z każdym muszę pracować, że nie muszę wchodzić we współpracę, jeśli czuję że coś jest nie tak.

I tak samo jest ze zleceniami. Ukierunkowałam się na portret, mimo że mam spore doświadczenie w innych dziedzinach – w reportażu oraz fotografii architektury i wnętrz. Portret jest mi najbliższy i to w nim chcę się rozwijać i tę dziedzinę chcę doskonalić.
Nie oznacza to, że czasem nie robię wyjątków, ale moja uwaga skierowana jest wyraźnie w stronę fotografii portretowej. Taką podjęłam decyzję.

 

Rozwój marki osobistej i jej rozpoznawalność przynoszą wiele niespodzianek.

Z czasem zaczęłam być postrzegana jako specjalistka w tym co robię, tym bardziej, że dla mnie portret to nie tylko zdjęcie, ale też idące za nim wątki dotyczące relacji międzyludzkich, szczególnie interesuje mnie temat związany z samoakceptacją. Przyglądam się człowiekowi wnikliwiej. Działam też na polu kultury i sztuki.
A to procentuje w postaci różnorakich zaproszeń do rozmów, dyskusji i wypowiedzi, na łamach prasy, internetu czy w radio. Zawsze chętnie przyjmuję takie zaproszenia.

 

Czas celebrowania tej 18tki, to ewidentnie czas podsumowań i wniosków. Nie tylko w życiu zawodowym tu i teraz, ale przede wszystkim z perspektywą kilkunastu lat pracy, które za mną oraz perspektywą kreowania swojej przyszłości.

Wiele się u mnie dzieje w tej chwili, mnóstwo przetwarzam, zmiany na pewno nadejdą, bo już się dzieją. Trudno mi jasno określić jaki kształt z tych zmian się wyłoni. Może diametralnie inny od obecnego, może jedynie nieco zmieniony.

—-

Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.

W grudniu tego roku (2024) firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu.
Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.

Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.

Z okazji jubileuszu (lubię to słowo 🙂 ) postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co idzie lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.

Trudno mi sobie wyobrazić współpracę z ludźmi i budowanie wzajemnych dobrych relacji bez wartości w tle.
Prowadzę swoją działalność od 18 lat i przez ten czas wypracowałam określone standardy nie tylko dla własnego komfortu pracy, ale przede wszystkim dla komfortu moich klientów.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Transparentność

Dla mnie osobiście bardzo ważna. Moja działalność to zdecydowanie nie firma-krzak, ani nie firma-słup. W sieci znajdziesz pakiet informacji na mój temat – opinie moich klientów, bio na mojej stronie, kilka wywiadów, możesz obejrzeć moje portfolio – autorskie fotografie, prowadzę media społecznościowe. A w bezpośrednim kontakcie, kiedy rozważasz zrobienie u mnie sesji, dowiesz się jak będzie przebiegać współpraca i jak ją rozliczymy (konkretnie, a nie w stylu „jakoś się dogadamy”).

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Zaufanie

Większość ludzi miewa kłopot z byciem przed obiektywem i pozowaniem do zdjęć. Czują się nieswojo, skrępowani, spięci. Kredyt zaufania na początku naszej współpracy wiele ułatwia. A w jaki sposób go dostać jeśli się nie znamy? Pierwsze wrażenie na podstawie tego co zobaczysz w sieci oraz rozmowa telefoniczna czy spotkanie przed sesją, to dobry początek.
Nie kombinuję, nie naciągam, nie przekładam, nie kłamię, nie znikam. Jak się na coś umawiam to tak jest. Nie mam ukrytych kosztów, drobnego druku w umowie, nie użyję fotografii z twoim wizerunkiem, jeśli nie wyrażasz na to zgody.
Uczciwość i otwartość. Bez tego zaufania nie będzie.
Jestem fanką „jasnych zasad gry”.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Terminowość

Dowożę. A jeśli wydarzy się coś, co uniemożliwi mi pracę – poinformuję. Choć z ulgą przyznaję, że los oszczędził mi podbramkowych sytuacji.
Zawsze realnie określam na kiedy przygotuję materiał, terminy są określone w umowie, często przyśpieszam jeśli jestem w stanie. Nie obiecam czegoś, czego nie będę w stanie zrealizować.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Natomiast o terminowych wpłatach za wykonaną pracę można napisać osobny elaborat. Kiedy pracowałam głównie reportażowo, wysyłałam gotowy materiał wraz z fakturą, czyli kilka godzin/dni po wydarzeniu. Wiadomo, reportaż zazwyczaj trafia do newsów, mediów społecznościowych, jest zapisem aktualnych wydarzeń, więc trzeba go oddać szybko.
Bywało, że przez niezapłacone faktury traciłam płynność finansową. Albo musiałam odprowadzić podatki od kwot, których na koncie jeszcze nie miałam. To było bardzo frustrujące, tym bardziej, że czasem powodowało, że ja sama zalegałam z jakimiś opłatami, jeśli nie miałam wystarczająco dużej poduszki finansowej.
Pracując portretowo, wysyłam gotowy materiał kiedy tylko faktura zostanie zapłacona. Klienci wiedzą co dostaną, zaakceptowali materiał przed wystawieniem dokumentu, a będą korzystać z portretów w chwili, kiedy mamy już nasze sprawy finansowe uregulowane.
W dużej mierze skończyły się sytuacje, w których zmuszona byłam dzwonić i dopytywać, kiedy będę mieć na koncie swoje wynagrodzenie.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Punktualność

Tu w zasadzie nie ma o czym za bardzo pisać, rzecz jest jasna jak słońce. Spóźnienie może zdezorganizować sesję – portretowanie w pośpiechu to nie jest dobry pomysł – albo ją uniemożliwić jeśli to krótki ekspres. Tak wiem, może się zdarzyć, świat się nie wali, ale nie chciałabym doświadczyć sytuacji, kiedy stoisz od pół godziny pod drzwiami mojego Studia i czekasz na mnie spóźnioną.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Ale zaobserwowałam też coś zgoła odwrotnego, co mi się notorycznie ostatnio przydarza.
Bardzo często klienci, z którymi jestem umówiona na określoną godzinę, przychodzą… za wcześnie. O pół godziny, czterdzieści minut wcześniej. Za każdym razem wprowadza mnie to w konsternację. Biorę to jednak na klatę i muszę komunikować klarowniej jak się sprawy mają.

Często mój grafik jest wypełniony po brzegi. Jeśli jestem umówiona z klientem na spotkanie telefoniczne o 12.30, a klient z którym pracuję od 13.00 przyjdzie pół godziny wcześniej, to nie wykonam tego telefonu i nie ustalę tego co miało być ustalone.

Moje Studio Portretowe to kameralna przestrzeń. W jednym pomieszczeniu fotografuję, w drugim klienci mogą się przebrać, zostawiają swoje osobiste rzeczy. Nie ma możliwości, by obca osoba w tej przestrzeni oczekiwała.

Poza tym, pracuję nie tylko w moim Studio. Więc jeśli przyjedziesz dużo wcześniej, możesz mnie po prostu nie zastać.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Jakość

Nie lubię fuszery, bylejakości i działania na odpiernicz. Czasem klienci mówią: ale ja tylko potrzebuję, żeby tu cyknąć dwa razy i nie musisz obrabiać. No nie odnajdę się w tej sytuacji. Czy przygotowuję jeden portret, czy trzydzieści, zawsze dbam o jakość tak samo. Jakość relacji i jakość produktu. I chyba tyle w tym temacie 🙂

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Klient nasz… partner

Sparafrazowałam popularne niegdyś hasło klient nasz pan. Wyznaję to pierwsze, nie to drugie.
Jestem specjalistką w tym co robię. Próbuję więc łączyć to co wiem i umiem, z tym czego Ty oczekujesz. Jeśli nie spotkamy się w tym wspólnym zbiorze, to współpraca przebiegać dobrze nie będzie.
Nie wykonuję zleceń na siłę, jeśli wiem że nie jestem w stanie spełnić określonych ustaleń. Polecę kogoś innego. Z drugiej strony, zaakceptuj moje portfolio, bo zdjęcia które stworzymy nie będą odbiegać stylem od tego, co możesz w nim zobaczyć.

Kiedy idę do mojej fryzjerki, wiem czego oczekuję, ale nie wyrywam jej nożyczek z ręki, by zrobić to sama. Mam takie wspomnienie, sprzed lat i na szczęście jedyne takie: robiłam zdjęcie grupowe na jakimś evencie. Znając zasady poprawnego kadrowania, uwzględniając właściwą perspektywę i proporcje ludzkich sylwetek, nieco przykucnęłam by zrobić to foto. Widząc to, szef firmy, zaczął do mnie krzyczeć, że nie tak, nie w ten sposób, że do kitu będzie to zdjęcie, że jestem za nisko i mam natychmiast wstać. Może gdyby podszedł do mnie i wyraził swoje wątpliwości, miałabym szansę mu to wyjaśnić. Zagotował się publicznie, ja w środku. Zrobiłam po swojemu i z dobrym efektem. Ale to była moja ostatnia współpraca z tą firmą.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Czy na przestrzeni lat uniknęłam trudnych sytuacji we współpracy z klientami? Jasne, że nie. Ale czym dłużej pracuję, tym jestem w stanie zaproponować lepsze standardy współpracy. Wyciągam wnioski z każdego incydentu, a jednym z ważniejszych wniosków jest taki, że za każdym razem kiedy z jakiś przyczyn – czy chęci pójścia na skróty, czy nacisków klienta – odchodziłam od swoich wartości, pojawiał się problem, nieporozumienie, niedomówienie.

Jedno jest pewne, nie zadowolę wszystkich. Ale prawda też jest taka, że nie z każdym chcę pracować.
Sądzę, że klarowna komunikacja – co robię i w jaki sposób – jest podstawą i gwarantem byśmy w tym wspólnym zbiorze mieli szansę się spotkać i z przyjemnością ze sobą współpracować.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

[fotografie wykorzystane w tym wpisie to zdjęcia pamiątkowe z moimi klientkami i klientami, zrobione przy okazji naszych spotkań sesyjnych. to szalenie miły akcent, lubię bardzo]

—-

Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.

W grudniu tego roku (2024) firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu.
Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.

Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.

Z okazji jubileuszu (lubię to słowo 🙂 ) postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co idzie lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.

Gdybym dzisiaj spotkała siebie, tą sprzed osiemnastu lat, to co bym sobie tamtej powiedziała?

Nowicka, posłuchaj:

Rób po swojemu – słuchaj intuicji.

Możesz mieć pokusę, by naśladować innych. Wiem, trudno zaufać sobie, wiedząc że jest się na początku drogi i wielu rzeczy po prostu się nie wie. Dobrze jest czerpać z doświadczeń innych, próbować, testować, szukać, by w końcu znaleźć swoją drogę.
Ale podkreślam: nie naśladuj. Szukaj.

Zmuszanie się, robienie czegoś bez przekonania, bez wkładania w to serca, raczej sensu nie ma. Stawaj po swojej stronie. Dobrze wiedzieć czego się chce, ale też czego się nie chce.

Czerp wiedzę od innych, bardziej doświadczonych (z książek, wykładów i podcastów), ale przefiltruj tę wiedzę przez siebie, swoje możliwości, upodobania i preferencje.

Otaczaj się bliskimi, którzy cię wspierają.

Przyjaciele, rodzina, znajomi po fachu, inni przedsiębiorcy. Na kogo możesz liczyć? Wsparcie ludzi wokół jest piekielnie ważne, zwłaszcza jeśli jest się soloprzedsiębiorcą, freelancerem. Wszystko stoi na twoich nogach, łatwo dać się przygnieść.
Miej blisko tych, którzy przyjdą z dobrym słowem, pomogą, doradzą. Wysłuchają, są zainteresowani. Trzymają kciuki, kibicują, lajkują jak szaleni, widzą cię.

Odpuść relacje, które ciągną cię w dół, ludzi na których nie możesz liczyć, którzy są biorcami, nigdy dawcami. Od których nigdy nie usłyszałaś słów uznania. Niech będą dalej, nigdy blisko.

Dbaj o kontakty.

Rozwijaj swoją sieć kontaktów. Miej łączność. To taki zawód, w którym spotykasz masę ludzi, więc korzystaj z tego. I nie bój się z nich czerpać – komunikuj kogo i czego szukasz.

Rozwijaj się nie tylko w zawodzie, który uprawiasz, ale szlifuj też kompetencje związane z obsługą tego co robisz.

Talent to za mało. Prowadzenie firmy to nie tylko fotografowanie. To jeszcze cała masa innych umiejętności. A że realia życia się zmieniają, to nastaw się na nieustanne uczenie się. Czym szybciej zaprzyjaźnisz się z tematami związanymi z marketingiem, sprzedażą, budowaniem wizerunku i marki osobistej, tym lepiej. Opanuj podstawy, wiedz co w trawie piszczy, żebyś wiedziała jak to robić albo co delegować i czego wymagać.

Myśl o dywersyfikacji i wdrażaj.

Zarabiaj na fotografii, w szerokim tego słowa znaczeniu. Usługa to jedno, ale wymyśl też jak twoja wiedza i doświadczenie w przyszłości mogą się przełożyć na dodatkowe źródła dochodu. Z czasem – poszerzaj.

Miej poduszkę finansową.

Sen wtedy spokojniejszy i żołądek mniej boli.

Dbaj o odpoczynek i regenerację.

Pamiętaj, że masz ograniczone moce. Potrzebujesz wypoczynku, snu, robienia zupełnie czegoś innego, zmiany otoczenia, miej hobby. Nie zaniedbuj dni wolnych i urlopów. Jasne, czasem trzeba zrobić więcej, a nawet docisnąć, ale niech to będzie wyjątkiem, a nie regułą.
Dobra kondycja psychiczna, właściwy mindset oraz sprawne ciało: opiekuj się sobą.

Sięgaj po pomoc.

Kiedy czegoś nie wiesz, znajdź kogoś kto wie. Kogoś kto wskaże kierunek, doradzi i pomoże. Nie wszystko da się zrobić samej. Nie musisz znać się na wszystkim.
Bywają gorsze dni, nawarstwiające się kłopoty, poczucie zmęczenia i wypalenia. Dobrze jest poprosić o wsparcie, by rozwiązać swoje problemy.

Intencja i misja.

Wiesz dlaczego to robisz? Po co dla siebie i po co dla innych? Znajdź odpowiedzi.
To ważne.

 

Biorąc pod uwagę, że człowiek musi doświadczać, zaliczyć wpadki, sprawdzić co działa, a co nie, a jeszcze przy okazji siebie poznaje i ugruntowuje lub zmienia swoje przekonania, nie wiem czy tej starszej Nowickiej bym posłuchała. Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

____

Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.

W grudniu tego roku (2024) firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu.
Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.

Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.

Z okazji jubileuszu (lubię to słowo 🙂 ) postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co idzie lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.

Wraz z napływem gości wernisażowych, czułam jak powietrze gęstnieje od nawarstwiających się emocji. Sporo swoich wystaw już otworzyłam, ale to otwarcie miało być inne.
Podekscytowanie i radość mieszały się z dozą tych wszystkich trudnych emocji, które niosą ze sobą historie fotografowanych przeze mnie kobiet oraz ze smutkiem na myśl, że Beaty już z nami nie będzie.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Tuż przed otwarciem, wraz ze swoim partnerem, podeszła do mnie kobieta.
– Nie poznajesz mnie?
– Przepraszam Cię, ale nie kojarzę.
Ela wskazała na swój portret wiszący nieopodal, z którego spogląda łysa kobieta.
– To ja – potwierdziła Ela.
Stała przede mną uśmiechnięta, z burzą ciemnych, długich loków. Jej partner pocałował ją w skroń i powiedział:
– Tak teraz wyglądamy.

Cała moja zadaniowość objawiająca się umiejętnością trzymania emocji na wodzy wtedy, kiedy do zrobienia jest robota, rozpłynęła się zupełnie. Moje wzruszenie wzięło górę i już wiedziałam, że nie powstrzymam go również za chwilę.
Kiedy tylko zabrałam głos otwierając wystawę, łzy napłynęły mi do oczu i słowa ugrzęzły w gardle. I po przemowach 🙂

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Wystawa Portret Kobiety jest pięknym podsumowaniem trzech edycji sesji zdjęciowych dla kobiet doświadczonych onkologicznie, odbywających się w ramach cyklu Sztuka w Służbie Ducha i Ciała, organizowanym przez Fundację Sztuka dla Życia im. Marty Paradeckiej, z kuratorską opieką Moniki Wachowicz.

Monika zaprosiła mnie do współpracy w 2021 roku. Chciała by sesje zdjęciowe stały się częścią organizowanego przez nią cyklu, obok innych wydarzeń takich jak spektakle teatralne, warsztaty, koncerty relaksacyjne czy zajęcia jogi.
Od tej pory co roku miałam okazję być częścią tego wydarzenia, zrealizowałam w sumie cztery sesje zdjęciowe (łącznie z ostatnią we wrześniu 2024), w każdej edycji mamy 12 miejsc. Sesje odbywają się w moim Studio Portretowym w Katowicach, makijaże przygotowuje Anna Musioł.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Fotografuję w oszczędnej konwencji czarno – białej, hołduję minimalizmowi, który lubię i cenię. Tą prostą formą skupiam uwagę na charakterze, osobowości osoby portretowanej, próbując dotrzeć głębiej.
Niezwykłe są to spotkania. Tu chodzi o to by być, dobrze spędzić czas, przeżyć fajną przygodę, choć oczywiście dla części kobiet stanięcie przed obiektywem w tym trudnym czasie choroby lub po niej, ze zmienionym ciałem, bywa aktem odwagi. Nie ma tutaj jednego wzoru. Są dziewczyny, które z impetem wchodzą do studia, odsłaniają swoje blizny, nie zasłaniają łysej głowy. A są takie, które próbują przezwyciężyć lęk, wstyd i skrępowanie.
Pijemy kawę, jemy ciasteczka, rozmawiamy – czasem o chorowaniu, a czasem zupełnie nie. Śmiejemy się, bywa że płaczemy. Dobry to czas, taki sycący.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Każda z pań przekazuje mi cytat lub własne „słowa na życie”, które znajdą się pod jej portretem.
To słowa, które mogą być wskazówką, wsparciem, pocieszeniem. Na przykład takie:

Dorota: „Życie to tylko podróż! Dlatego żyj dzisiaj! Może nie być jutra..” Charlie Chaplin

Ania: „Tylko nie martw się przez cały dzień, wyznacz sobie na to godzinę, a potem ciesz się życiem”. Ks. Jan Kaczkowski

Paulina: Doceń wszystko co masz, uwierz w siebie, ciesz się chwilą.. Bądź szczęśliwa.

Basia: „Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli”. Marek Aureliusz

Ania: W życiu ważne jest życie.

Całą serię fotografii drukuję, umieszczam w pudełku i wręczam uczestniczkom w dniu zamknięcia cyklu, którym tradycyjnie jest wydarzenie teatralne – monodram „W zawieszeniu” Moniki Wachowicz w reżyserii Artiego Grabowskiego.

Pierwsza odsłona wystawy Portret Kobiety odbyła się w Galerii Teatru Korez w Katowicach w październiku i listopadzie 2024, prezentowała ponad 30 portretów naszych bohaterek. Mam nadzieję, że wkrótce pokażemy ekspozycję w innych miastach, dołączając 12 najnowszych fotografii z ostatniej edycji cyklu (2024).

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Ten temat ma dla mnie również wymiar osobisty. W 2010 roku zmarła moja Mama, po 10 latach od diagnozy raka piersi.
Obecnie wiele mówi się na temat profilaktyki. Nie tylko o regularnym badaniu, ale też profilaktyce traktującej temat dużo szerzej. Wiemy już jak ważny jest styl życia: sposób odżywiania, utrzymywanie ciała w dobrej kondycji fizycznej, poukładanie z własnymi emocjami i przepracowanie traum.

Portret Kobiety dedykuję mojej Mamie.

 

Informacje o cyklu znajdziesz na stronie: sztukadlazycia.pl

O wydruki zadbała FotoSilesia.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Portret Kobiety

Zaczęłam fotografować gdzieś na przełomie 2000 i 2001 roku. Pierwsze próby były oczywiście analogowe – to znaczy skorzystałam z zasobów mojego Taty, który miał tradycyjną ciemnię fotograficzną i kilka aparatów.

Bardzo szybko złapałam bakcyla, znalazłam ludzi (Gliwicka Grupa Fotograficzna), wśród których mogłam rozwijać swój talent. Fotografowałam, wywoływałam negatywy, robiłam odbitki ciemniowe. Przede wszystkim tworzyłam portrety (męcząc moje najbliższe koleżanki i zmuszając je do pozowania) oraz obrazki z miasta.

Kiedy w 2006 roku zdałam sobie sprawę, że nie chcę już dłużej być etatowym pracownikiem socjalnym i nie wytrzymam w tej strukturze, biurokracji i głodowych zarobkach, postanowiłam zmienić zawód.
Kiedy zadałam sobie pytanie, co jeszcze potrafię robić i w którym kierunku mogłabym pójść, odpowiedzią stała się fotografia.

Nie pamiętam w jaki sposób wpadłam na pomysł, że chcę zostać fotoreporterką, ale wykombinowałam że jedyną szansą by szybko wejść do zawodu to zlecenia dla mediów. Praca fotoreporterów stała się dla mnie obsesją. Obserwowałam jak fotografują na różnych wydarzeniach, jak skupiają swoją uwagę na ludziach i tym co się dzieje przed ich obiektywami.

[To zdjęcie jest dla mnie ikoniczne. Lato 2006. Odchodzę właśnie z etatu i angażuję się na sto procent w fotoreportaż. Idę obok Marcina Tomalki, wieloletniego fotoreportera Gazety Wyborczej, na demonstracji w Katowicach. Niestety nie wiem kto zrobił to zdjęcie.]

Tamten czas był dla mnie ultra ważny. Decyzja o tym, by w kilka miesięcy stworzyć portfolio, złożyć wypowiedzenie, postarać się o dotację na otwarcie działalności gospodarczej i otworzyć firmę – brzmi trochę jak sen wariatki. A jednak ja miałam głębokie przekonanie, że to właściwa droga.

Ta historia jest wielowątkowa, nie będę tutaj szczegółowo o tym pisać, ale zapraszam Cię do obejrzenia godzinnego wywiadu, który przeprowadził ze mną w 2023 roku Antoni Kreis w ramach cyklu Poznajmy się w ZPAF Okręg Śląski: TU.
W tej rozmowie opowiadam przede wszystkim o ludziach, którzy przyczynili się do mojego rozwoju jako fotografki, zostawili ważne ślady na mojej drodze.

Czy chciałam mieć firmę? Nie. Nie myślałam o sobie w kategorii „przedsiębiorczyni”. Ale okazało się, że to jedyna droga, by zrealizować swój plan. Po pierwsze nie miałam szans na etat w gazecie, wtedy raczej zwalniano fotografów, niż zatrudniano i chętnie korzystano z opcji „samozatrudnienie”. Inne formy umów czasowych nie wchodziły w grę.
Otwierając firmę, mogłam skorzystać z dotacji. Bardzo to było ważne dla mnie, ponieważ oprócz sprzętu analogowego nie miałam nic. Trzeba było zakupić lustrzankę cyfrową, obiektywy, laptop, samochód.

Prasa

W grudniu 2006 roku formalnie wystartowałam, ale już wcześniej zaczęłam współpracę z Gazetą WyborcząAgencją Fotograficzną „Edytor”. Potem doszło jeszcze Echo Miasta Katowice i pojedyncze publikacje w innych gazetach.
To była genialna i najlepsza szkoła fotografii. Mierzyłam się z różnorodnymi tematami, często robiąc coś po raz pierwszy. Na szczęście byłam uparta i szybko się uczyłam. W pierwszych miesiącach odżywiałam się głównie adrenaliną z sosem z kortyzolu.

Ekscytujący, ważny i kluczowy czas, ale bardzo wymagający. Ponosiłam oczywiście koszty takiego trybu życia, będąc w pełnej dyspozycyjności 24/7 – nie miałam czasu dla znajomych, ani nawet na fotografię analogową, trudno mi było cokolwiek zaplanować, rzadko miałam dzień wolny.
Wprawdzie koszty prowadzenia firmy miałam wtedy niskie, ale nie zarabiałam dużo, inwestowałam w lepszy sprzęt. Wiedziałam, że to przyniesie efekty, że wiele się uczę.
Dla mediów przepracowałam w sumie około 5 lat.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne lotnisko Pyrzowice

Reportaże dla firm

Nastąpił taki czas, kiedy prasa tak bardzo się skurczyła, że nie byłam w stanie już się z niej utrzymać. Zastanawiałam się nad różnymi opcjami, ale najbliżej było mi do reportażu, który przecież jest składową fotografii prasowej.
Zrobiłam nawet wtedy kilka ślubów rozważając tę dziedzinę, ale szybko doszłam do wniosku, że totalnie nie jest to mój kierunek.
Reportaże na konferencjach, targach, spotkaniach, uroczystościach firmowych realizowanych dla klientów biznesowych, stały się moją codziennością. Jeździłam wtedy sporo po Polsce, rozszerzając obszar działania poza granice Śląska. Zdarzyły się też wyjazdy zagraniczne.
Zrobiłam tysiące reportaży, mniejszych, całodniowych, na kameralnych eventach, czy międzynarodowych wydarzeniach.
Mój czas pracy nieco się uspokoił, bo jednak większość tych współprac były zakontraktowane wcześniej i wpisane w kalendarz z wyprzedzeniem. Zdarzały się czasem akcje na ostatnią chwilę, niemniej zaczęło być nieco spokojniej.
Reportażem zajmowałam się intensywnie nieprzerwanie do 2018. Kiedy otworzyłam Studio Portretowe, akcent przeniosłam na portret i stacjonarną pracę w swoim miejscu. Zdarza mi się jeszcze pracować reportażowo, ale ewidentnie to portret stał się moją domeną.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne APA reportaż

Architektura i wnętrza

Moje zainteresowanie architekturą to sprawa genetyczna. Moi rodzice projektowali, więc od dzieciństwa towarzyszyły mi deski kreślarskie, miarki oraz rozmowy o budynkach.
Pracując jeszcze w prasie bywałam na konferencjach prasowych organizowanych przez włodarzy Katowic, w których zapowiadano zmiany w tkance miasta, np. wyburzenie brutalistycznego dworca PKP.
Wpadłam więc na pomysł, by jakoś tę architekturę PRL na zdjęciach zachować, uzyskałam w 2010 roku stypendium Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie kultury i z pomocą mojego Taty rozpoczęłam wędrówki po miastach aglomeracji dokumentując budynki, rzeźby terenowe, mozaiki.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne ikea reportaż architektura

Szybko okazało się, że bardzo by mi się przydał specjalistyczny obiektyw do fotografowania architektury, co usprawniłoby pracę i wpłynęło na jakość zdjęć. Kupiłam więc odpowiedni sprzęt, a skończywszy projekt uznałam, że mogłabym tę architekturę robić również komercyjnie.
Ta dziedzina fotografii okazała się odskocznią od zgiełku wydarzeń i wymagającej pracy portretowej. Najwięcej zrealizowałam zleceń przestrzeni i wnętrz komercyjnych, takich jak biura, sklepy, restauracje, wszelkiej maści gabinety.
Nadal lubię fotografię architektury i wnętrz, przyjmuję z radością takie zlecenia, a portfolio – nie jest wyeksponowane w osobnej galerii – znajdziesz w zakładce ZOBACZ na mojej stronie: TU.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne architektura

Portret

Od niego zaczynałam swoją przygodę z fotografią. I mimo że lata całe zajmowałam się raczej innymi dziedzinami fotografii, to mam poczucie, że zatoczyłam koło i wróciłam do korzeni.
W fotografii prasowej portret oczywiście też jest obecny. Nazywam go reporterskim bo jednak, jak inne tematy w tej dziedzinie, powstaje dość spontanicznie.
Kiedy zaczęłam fotografować dla firm, pojawiły się też pytania o to, czy obok reportażu, mogłabym zrobić portrety ludzi związanych z organizacją. Kupiłam więc sprzęt studyjny na długo zanim otworzyłam swoje Studio Portretowe.
Jeździłam do firm, aranżowałam w nich studyjne plany zdjęciowe i portretowałam.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Z czasem poczułam, że swoje miejsce, w którym mogłabym spotykać się z przedsiębiorcami, którzy nie mają swoich biur i siedzib, bardzo by się przydało. Poczułam też, że chciałabym uporządkować swój czas pracy, zwolnić, stworzyć komfortowe warunki dla siebie i dla moich klientów.
W czerwcu 2018 roku otworzyłam swoje Studio Portretowe w Katowicach. To zupełnie nowy rozdział, zmieniło się wiele, to ten moment, w którym najważniejszy akcent postawiłam na fotografii portretowej. Oczywiście, pamiętam kiedy będąc fotoreporterką uważałam, że studio i praca ze sztucznym światłem to nuda i bez dynamiki ulicy usnęłabym. Ale – powtórzę – wiele się zmieniło.

Cenię filozofię slow, spokój, kontakt jeden na jeden z osobą fotografowaną, lubię słuchać historii moich gości, napić się z nimi kawy. Jestem niezmiennie zachwycona różnorodnością ludzkich twarzy i osobowości, którym mogę się przyjrzeć z bliska.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Specjalizuję się w portrecie wizerunkowym, biznesowym, tworzę zdjęcia do stron internetowych moich klientów, mediów społecznościowych, materiałów drukowanych. Moje projekty autorskie również są posadowione na portrecie.
Fotografuję w studio lub plenerze, cyfrowo i analogowo. Nadal samodzielnie wywołuję negatywy.
Coraz bardziej zaciera się granica między tym co komercyjne, a autorskie czy osobiste. Moją siłą w komercji staje się bardzo osobiste podejście do tego jak interpretuję i tworzę portrety.

Pamiętam moje marzenie z początków fotograficznej przygody, by żyć z fotografii artystycznej.
Mam przeczucie, że je spełniłam.

———-

Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.

W grudniu tego roku firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu. Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.

Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.

Z okazji jubileuszu postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co dzieje się lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.

Najczęściej fotografuję w moim Studio Portretowym w Katowicach. Czasem aranżuję warunki studyjne w firmie klienta, jeśli potrzebujemy kontekstu wnętrz na zdjęciach lub klient nie może przyjechać do studia. Zdarza mi się również portretować w plenerze, choć powyższe opcje stosuję zdecydowanie częściej.

Tytułowe pytanie w zasadzie można rozszerzyć: studio, firma, inne wnętrza czy plener?

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Anna Cieplak Rozpływaj się

W studio zyskujemy niezależność od trudno przewidywalnych warunków pogodowych: deszczu czy śniegu, ale też upału, dużego wiatru, mrozu, oraz tzw. „szarówki”.
Tak tu jest (w Polsce? na Śląsku?), że przez pół roku zwykle jest mokro, a słońca może nie być tygodniami. Latem z kolei, spływamy.
Tego roku (2024) właśnie taka sytuacja mi się przytrafiła. Fotografowałam zarząd i zespół firmy GRENKE w Warszawie. W pierwotnej koncepcji mieliśmy zaplanowane – oprócz zdjęć w firmie z użyciem neutralnego tła oraz przestrzeni biurowej – również zdjęcia na ulicach Warszawy. Koniec czerwca, upały 30sto stopniowe… Już od rana powietrze było tak nagrzane, że zrezygnowaliśmy z tej części, zastępując ją większą ilością ujęć we wnętrzach. Nikt nie miał ochoty na zmierzenie się z wysoką temperaturą, duchotą, mocnym słońcem i spływającym makijażem.

W studio nie zaskoczą nas też nagłe remonty w przestrzeni publicznej, prace porządkowe czy zaparkowane samochody w taki sposób, że przesłaniają drugi plan zdjęciowy – bo ma znaczenie oczywiście co jest za portretowaną osobą.
Zwykle klienci chcą nowoczesnych budynków, ciekawych przestrzeni, czasem – choć dużo rzadziej – zieleni. Na Śląsku mamy ciekawą architekturę, ale ta najbardziej atrakcyjna, jest równocześnie najbardziej rozpoznawalna. Jedni upatrują w tym korzyść w postaci mocnej identyfikacji z miejscem prowadzenia firmy, inni nie chcą pokazywać się w „oklepanych” przestrzeniach.

W warunkach studyjnych nie musimy się tym wszystkim przejmować, możemy spokojnie skupić się na pracy. Czy to oznacza, że w ogóle nie fotografuję w plenerze?
Zdarza mi się, ale rzadko.
Fotografie w plenerze zyskują kontekst – miejskiego zgiełku, architektury, przyrody, który uzupełnia portret o pewną opowieść, pokazuje osobę w określonych realiach, niesie ze sobą stylistykę miejsca. To atrakcyjne, ale w realizacji bywa utrudnione.
Najlepszym podejściem w tym wypadku jest.. plan B. Czyli jeśli się okaże, że warunki nie sprzyjają, to wygodniej jest przenieść się do studia, niż odkładać sesję i szukać kolejnego terminu.

Osobiście lubię miejską przestrzeń i jej wieloplanowość. Mam geny architektów (rodzice projektowali), więc potrafię się obchodzić z bryłami tworzącymi tło i ładnie je komponować z bohaterem zdjęcia. Podaję tu za przykład mój autorski projekt URBAN YOGA, który realizowałam kilka lat temu w śródmieściu Katowic. Zerknij jak masz chęć TUTAJ.

Ale wracając do tematu. Czasem klienci pytają mnie o możliwość skorzystania z wnętrz miejsc publicznych lub prywatnych. To chyba najbardziej skomplikowany wariant. W grę wchodzi tu odpłatny wynajem albo tworzenie portretów w warunkach, których nie mamy na wyłączność. W przypadku tego drugiego trzeba brać pod uwagę innych klientów np. w kawiarni (nie powinno ich być na zdjęciach) oraz brak swobody w budowaniu planu zdjęciowego (by nie przeszkadzać innym).

Portrety studyjne, oprócz komfortu ich tworzenia, przynoszą też większą uniwersalność poprzez zastosowanie neutralnych teł. Czasem trudno przewidzieć konteksty przyszłych publikacji, więc ta neutralność może być przydatna. Jest też bardzo praktyczna, zwłaszcza jeśli zmienia się skład zespołu i pojawiają się nowe osoby. Z łatwością wtedy można zrobić taki sam portret, w tych samych studyjnych warunkach, zachowując ciągłość i spójność serii. Współpracuję w ten sposób z kilkunastoma firmami. Po dużej sesji i sfotografowaniu kilkunastu / kilkudziesięciu osób, z łatwością można to tablo uzupełnić o nowych ludzi.

Warunki jakie mam w swoim Studio są w pełni pod moją kontrolą. Czyli ustawiając światło wiem na 100% jakie to przyniesie efekty, mogę skupić się na niuansach estetycznych i detalach, które budują klimat portretu. To dla mnie zdecydowanie najbardziej komfortowa opcja tworzenia portretów.
Ten wariant doceniają też klienci. Mają u mnie spokój, intymność, dobrą atmosferę. Ważne to zwłaszcza wtedy, kiedy sesja zdjęciowa jest przyczyną napięcia i dyskomfortu.

Zdarza się też, że pakuję sprzęt, jadę do firmy klienta. Dzieje się tak wtedy, kiedy chcemy mieć kontekst miejsca na zdjęciu. Korzystam z wyposażenia wnętrz: mebli, barw, przeszkleń, mogę użyć światła dziennego lub/i studyjnego.
Drugi przypadek kiedy jadę do firmy występuje najczęściej wtedy, kiedy jest potrzeba sportretowania bardzo dużego zespołu. Taka sesja jest bardzo gęsta, mam mało czasu przypadającego na osobę, tempo jest spore, więc sprawniej jest zrobić to u klienta.
Ale miejsce musi spełniać pewne warunki odnośnie wielkości pomieszczenia i jego wysokości bym była w stanie rozłożyć tło i światło. Zawsze to wcześniej sprawdzam i ustalamy gdzie konkretnie rozstawimy studio.

Czytając ten tekst można odnieść wrażenie, że najbardziej lubię pracować w swoim Studio Portretowym. I chyba tak jest, niemniej dobrze czasem dla urozmaicenia fotografować w innych okolicznościach.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Anna Cieplak Rozpływaj się

Ilustracją do tego tekstu są portrety pisarki Anny Cieplak. Sesję wykonałam na zlecenie Wydawnictwa Literackiego na okoliczność wydania powieści pt. Rozpływaj się.
Część zdjęć powstała w moim Studio, jedno z nich trafiło na okładkę książki. W plenerze natomiast pracowałyśmy przy rzeźbach dinozaurów, które nawiązują do pewnej sceny w książce.
O ile w studio pracowało nam się komfortowo, o tyle plener dał nam nieco w kość. Zdjęcia powstawały w pośpiechu, łapiąc chwile w których padało nieco mniej… 🙂 Terminy nas ograniczały więc nie mogłyśmy przełożyć sesji na inny dzień, zaakceptowałyśmy więc te warunki i skupiłyśmy się na tym co było do zrobienia.

Jeśli masz ochotę przeczytać inne teksty z tej serii, kliknij w kategorię „sesja portretowa wizerunkowa” lub TU.

Katowice JazzArt Festival 2020 zapowiadał się wybornie. Na zaproszenie Martyny van Nieuwland / Katowice Miasto Ogrodów miałam wniknąć w przestrzeń dźwięków jazzu i zrobić serię portretów artystów biorących udział w festiwalu. Nazwałam ją Faces of JazzArt. Piękna to była propozycja, ponieważ mogłam realizować temat w ramach mojego projektu One People Story, czyli na kliszy, średnioformatowym aparatem analogowym, spójnie z całą serią tworzoną przeze mnie od 2012 roku (o projekcie znajdziesz informacje TU).

Na początku marca 2020 odbył się koncertowy weekend tzw. before, a potem… pamiętamy co się stało. Wszystkie koncerty zostały odwołane, a mój projekt wstrzymany.
Przez kolejne miesiące, kiedy tylko było to możliwe, w ramach festiwalu odbywały się kameralne imprezy lub artyści koncertowali z wyłączeniem publiczności, przed kamerą. Zarówno w 2020, jak i w 2021 festiwal odbywał się pomiędzy kolejnymi zamknięciami, w okrojonej wersji.

Ja natomiast, by móc zrealizować początkowe założenia tej współpracy, dostosowałam się do zmienionych warunków i część portretów zrobiłam w 2020, część w 2021 roku.

Przed moim obiektywem stanęli wtedy między innymi Mikołaj Trzaska, Macio Moretti, Joanna Duda, Morris Kliphuis, Pola Dwurnik czy Christopher Dell. I właśnie to spotkanie z Christopherem chciałabym powspominać.

Wiosną 2021, na rezydencję artystyczną w ramach festiwalu do Katowic przyjeżdża Christopher Dell. Jest niemieckim muzykiem, wibrafonistą, ale też urbanistą. W ramach swojej rezydencji ma spędzić kilka dni w moim mieście. Czas nie jest łatwy, miejsca publiczne są pozamykane, ale Christopher ma wypełniony czas po brzegi. Eksploruje miejską przestrzeń, rozmawia z architektami, muzykami i artystami, tworzy solową improwizację. Znajduje również czas by spotkać się ze mną, więc mam szansę go sportretować.

Portrety z cyklu One People Story przychodzą dość spontanicznie. Aranżuję plan zdjęciowy w odpowiedzi na sytuację, miejsce, postać, którą mam sfotografować. W przypadku Christophera wiedziałam, że chcę by jego portret powstał z Katowicami w tle, kontekst miasta dla urbanisty jest przecież oczywisty.

Spotykamy się w budynku przy Placu Sejmu Śląskiego, proponuję więc by wyjść na zewnątrz i znaleźć w okolicy odpowiedni plan zdjęciowy. W ostatniej chwili zabieram taboret. Christopher to wysoki mężczyzna i nie chciałam go fotografować z mojej, czyli żabiej perspektywy 😉
Miejsca nie szukamy długo, stawiamy taboret na skrzyżowaniu Ligonia i Sienkiewicza, proszę Christophera by usiadł. Przez chwilę ustawiam parametry w aparacie, mierzę światło, kadruję. Po chwili odliczam do trzech.. i gotowe.
Powstaje jeszcze jeden portret, ale wolę ten.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Christopher Dell One People Story

Tego samego dnia lub następnego spędzamy przyjemny czas w moim Studio Portretowym, które zastąpiło nam kawiarnię. Pijemy kawę i rozmawiamy wraz z kilkoma osobami, ciesząc się z tego spontanicznego spotkania, w czasie tak bardzo niesprzyjającym spotkaniom.

Jakiś czas później wywołuję negatywy, drukuję tę fotografię na moim ulubionym papierowym kartoniku i wysyłam ją do Berlina do Christophera. Kiedy proszę o adres, by wysłać portret – nie, nie chodzi o mailowy 😉 – zwykle wywołuję zaskoczenie. I tym razem tak było.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Christopher Dell One People Story

W tym miejscu ta historia mogłaby się zakończyć, ale przyszło do mnie jeszcze jedno przyjemne wydarzenie. Ponad rok później skontaktował się ze mną redaktor naczelny niemieckiej gazety JazzPodium. Chciał opublikować portret Christophera na okładce.
Pośród naszych ustaleń otrzymałam zapewnienie, że redakcja dołoży wszelkich starań, by fotografia była opublikowana w oryginalnym kadrze czyli kwadracie. Bardzo mi na tym zależało. Każdą fotografię z tej serii traktuję jako zbiór zamknięty. Należy do niego również ramka, która powstaje poprzez zeskanowanie nieco większego pola niż tylko kadr zdjęcia. Precyzyjnie kadruję robiąc zdjęcie i nie docinam go już później.

Moja radość była wielka kiedy dotarło do mnie z Niemiec to wydanie. Uważam, że zachowanie pełni kadru, ułożenie go na okładce i oblanie barwą, wygląda świetnie. Magazyn ukazał się w październiku 2022 roku.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Christopher Dell JazzPodium

 

Wiesz o tym, że potrzebujesz portretów do rozwoju swojej marki i firmy, ale kompletnie nie masz pomysłu jak się za to zabrać?
Nic nie szkodzi. Porozmawiamy i wszystko stanie się jasne.

Nieodzownym elementem współpracy jest przygotowanie koncepcji na sesję fotograficzną. Nawet jeśli mówimy jedynie o sesji tzw. ekspres, czyli pracy nad jednym portretem. Muszę wiedzieć jakie masz plany w związku z publikacjami, czy zdjęcia mają trafić na stronę internetową czy do publikacji w piśmie branżowym – kontekst jest istotny. Pytam o identyfikację wizualną firmy i materiały graficzne marki. Ale też o twoje preferencje odnośnie stylu oraz estetyki. Chcę poznać twoją wizję i mieć pewność, że stylistyka, w której pracuję będzie ci odpowiadać.

Możemy spotkać się osobiście lub online, porozmawiać telefonicznie, ważne byśmy omówili szczegóły. Czasem klienci są zdziwieni jak wiele pytań zadaję na tym etapie ale, czym lepiej zrozumiem czego potrzebujesz i jakie masz oczekiwania, tym precyzyjniej oddam to na fotografiach.

Wszystkie zebrane informacje przekładają się na pomysły na zdjęcia – rozmowa pobudza moją wyobraźnię, słowa zastępuję obrazami, dzięki czemu już na tym etapie proponuję konkretne rozwiązania.

Budujemy scenariusz sesji, to znaczy planujemy przybliżoną finalną ilość ujęć, ustalamy czym będą się różnić mając do dyspozycji światło, tło neutralne i jego barwy lub scenerię miejsca oraz oczywiście stroje, które mogą być bardziej lub mniej formalne.

Jeśli będę pracować z zespołem, szukamy wspólnego mianownika, pewnego klucza, który wizualnie będzie łączny dla całego teamu.

Fotografie wizerunkowe mają spełniać bardzo konkretne zadania. Pomóc Ci w prowadzeniu biznesu i jego rozwoju, reprezentować cię we wszelkiego rodzaju publikacjach, nieść ze sobą pewną opowieść, którą chcesz przekazać swoim odbiorcom.
Więc praca nad ich przygotowaniem powinna być precyzyjna. Oczywiście, zostawiam też przestrzeń na spontaniczność w czasie sesji, jestem otwarta na pomysły, które pojawią się na etapie tworzenia zdjęć. Ale z pewnością dobre przygotowanie zagwarantuje, że czas sesji wykorzystamy w pełni, efektywnie, a rezultaty będą takie, jakich oczekujesz.

Jeśli chcesz znaleźć więcej tekstów z tej serii, kliknij w KATEGORIĘ „sesja portretowa wizerunkowa” lub TU.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa modowa kobieca Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne

Jest rok 2018. Pisze do mnie Martin Fejer z agencji prasowej Est&Ost i zleca mi wykonanie portretów Szczepana Twardocha. Zdjęcia mają posłużyć jako ilustracje do wywiadu w niemieckiej gazecie Die Tageszeitung, z okazji wydania w Niemczech powieści Król – o niemieckim tytule Der Boxer. Skontaktował mnie też z dziennikarzem Philippem Fritzem, który ma przeprowadzić ten wywiad.

Parę godzin przed wywiadem i sesją spotykam się z Philippem w Katowicach i zaczynamy naszą współpracę od… kawy. Philipp jest Niemcem, ale świetnie mówi po polsku.
Zabieram mojego towarzysza do Gliwic, gdzie jesteśmy umówieni ze Szczepanem Twardochem.
Podróż jest co najmniej zabawna. Jedziemy moim samochodem, mkniemy średnicówką w totalnej mgle. Jest styczeń, ale nie ma śniegu. A ja całą drogę opowiadam: wyjechaliśmy z Katowic, wjeżdżamy do Chorzowa. Minęliśmy Chorzów, przejeżdżamy przez Świętochłowice. A teraz jesteśmy w Rudzie Śląskiej i zaraz wjedziemy do Zabrza. A potem już Gliwice.
Philipp wpatrywał się w zupełnie niezmieniający się krajobraz, czyli białe mleko. Raz na jakiś czas skomentował: wierzę, że są tam te miasta.

Spotykamy się ze Szczepanem Twardochem w restauracji poza centrum Gliwic. Chwilę rozmawiamy, by ustalić plan działania – najpierw zrobię zdjęcia, potem panowie porozmawiają.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Szczepan Twardoch

Jak to zwykle bywa przy realizacji reporterskich portretów, wiele elementów jest nie do przewidzenia. Nie zawsze da się wcześniej zaplanować taką sesję, po prostu zastajesz określone warunki i musisz sprawnie wymyślić co zrobić. Mnie zainspirowała ta mgła i krajobraz, który kolorystycznie okazał się spójny ze strojem Szczepana.
Zrobiłam kilka fotografii zmieniając nieco scenerię, ale to jedno ostatecznie trafiło do publikacji.

A ze Szczepanem pracowało się bardzo dobrze – był rzeczowy i cierpliwy, więc mogłam jeszcze wykonać dodatkowy portret analogowy, który zasilił mój projekt One People Story (o projekcie TU). Jak to zwykle mam w zwyczaju, kiedy wywołałam negatyw i fotografia jest gotowa, czyli wydrukowana na pięknym matowym kartoniku, chcę ją podarować bohaterowi portretu. Parę miesięcy później poszłam więc na spotkanie autorskie i wręczyłam to zdjęcie Szczepanowi.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Szczepan Twardoch

Ale wracając do sesji w Gliwicach: na koniec zrobiliśmy sobie wspólne pamiątkowe foto, a jakiś czas później dotarła do mnie informacja o publikacji.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Szczepan Twardoch

Ciekawy wątek dotyczy również Martina Fejera – to był drugi temat, który zrobiłam dla jego agencji, ale nie mieliśmy okazji się poznać osobiście, aż do zeszłego roku, czyli 2023. Martin mieszka w Budapeszcie i przy okazji mojej rezydencji artystycznej na Węgrzech wreszcie się spotkaliśmy.

A portret Szczepana przyniósł ze sobą jeszcze jedną ciekawą niespodziankę. Kilka miesięcy temu – czyli 6 lat po publikacji, znajduje mnie w sieci klientka, której uwagę przykuwa właśnie ta fotografia. Portret podoba jej się tak bardzo, że decyduje się na zaproponowanie mi współpracy.

sesja portretowa wizerunkowa biznesowa Katowice Śląsk Studio Portretowe Joanna Nowicka marka osobista sesje fotograficzne Szczepan Twardoch