Wyobraź sobie, że widzisz na ulicy arcyciekawą postać i czujesz intuicyjnie, że to będzie piękny portret. Nic prostszego – podejdź, przedstaw się, zapytaj czy możesz.
Gdyby to było takie łatwe… Wielu fotografów ma z tym spory problem.
Uruchamiają się obawy: ale nie wiadomo jak zareaguje; może pomyśleć, że mam złe intencje; spławi mnie; nie da mi szansy na dokończenie zdania; nie przekonam, zaplątam się i wyjdę na głupka.
Znasz to? Portretuję od lat, a nadal zdarza mi się poczuć w ten sposób.
Kiedy przychodzą do mnie klienci na portret wizerunkowy, inicjatywa leży po ich stronie. Kiedy chcę zrobić portret do swojego projektu, ja aranżuję sytuację, to mój pomysł i mnie zależy.
Portret to dla mnie spotkanie, nawiązanie relacji głębszej niż tylko przelotna rozmowa.
Żeby portret miał szansę być dobry, głęboki, moim zdaniem, najpierw powinnam otworzyć się ja. Czyli fotograf swoją postawą rozpoczyna tą relację. Staram się być szczera, prostolinijna i ciekawa drugiej osoby. Staję w tej otwartości, licząc na to, że nie spotka mnie zdecydowany sprzeciw.
W portrecie ważna jest dla mnie osobowość, to co na zewnątrz jest manifestacją tego co wewnątrz. Staram się uchwycić charakter, pewien rys, te cechy, które zwróciły moją uwagę i mnie zachwyciły. To oznacza, że podchodzę blisko (nie tylko w sensie fizycznym), mówię otwarcie co widzę, aranżuję sytuację możliwie najprościej. Chcę by moje intencje były jasne, a sytuacja prawdziwa. Nie zdołam zrobić ciekawego portretu, jeżeli nie nawiążę porozumienia z osobą, którą chcę sportretować.
Jeśli fotografuję do projektu One People Story, sytuacja rozgrywa się tu i teraz, co powoduje, że czasem działam przez zaskoczenie. To spontaniczne spotkania uliczne lub w ramach wspólnego bycia – na koncercie, imprezie, itp. Zawsze biorę kontakt do sfotografowanej osoby i odzywam się jak zakończę proces tworzenia analogowego obrazu.
Natomiast jeśli zapraszam kogoś do udziału w cyklu Piękni Ludzie, jest nieco więcej czasu by przemyśleć sprawę, zanim spotkamy się w moim Studio Portretowym. Zawsze daję znać jak się do sesji przygotować, sesję zaczynamy od kawy, jest czas na rozmowę. Zależy mi, by osoba poczuła się komfortowo w przestrzeni mojego Studia, działam powoli.
Jak zacząć? Uśmiechem, przedstawieniem się, sprecyzowaniem co chcesz zrobić. Zawsze zapewniam, że moje intencje są dobre, nie mam nic fotograficznie do ukrycia i można zerknąć do sieci, by zobaczyć co robię.
Czy spotkała mnie kiedyś zdecydowana odmowa? Nie, ale pewnie prędzej czy później mnie to spotka. Nie jest regułą, że ludzie zawsze są na „tak”. Szczęśliwie słyszę dużo dobrych słów: „sprawiłaś mi radość”, „byłam bardzo zaskoczona, ale ucieszyłam się”, „zrobiłaś mi dzień, poczułam się wspaniale”.
Ja też doświadczam wtedy radości, czuję że wchodzimy w jakiś proces wymiany, czuję podekscytowanie i jestem ciekawa co razem stworzymy.
Uczę się słuchać mojej intuicji, ona przecież nie może mi źle podpowiadać. Jeśli daje sygnał, że to ta postać i ten moment, to wiem, że przez tchórzostwo stracę szansę na miłe spotkanie i dobry portret. Ileż to razy tak było… Myślę, że ciągle jeszcze więcej portretów zaistniało jedynie w mojej wyobraźni, niż finalnie powstało.
Mam nadzieję, że kiedyś odwrócę ten wynik.
Foto w nagłówku: Eric van Nieuwland.