Staliśmy w kuchni dwudziestoosobową grupą i dzieliliśmy się świeżym preclem, miękkim, pachnącym, z dużymi grudkami soli poprzyklejanymi do skórki. Precel przechodził z rąk do rąk, a do każdej kolejnej osoby trafiał mniejszy. Kiedy się kończył, ruszał kolejny. Śmialiśmy się, mówiąc do siebie: przełam się preclem.
Możliwe, że akurat w tamtym momencie, nie było nas aż 20 osób. Niektórzy wyszli wcześniej, a inni przyjechali nieco później. To co łączyło nas wszystkich tego przedpołudnia, to niedowierzanie i jakieś irracjonalne przekonanie, że to musi być żart.
Tego ranka pożegnaliśmy Bolka. Zachorował i umarł. Parę tygodni po diagnozie zgasł.
Wypad na hałdy. Bolek przy pracy. Wiało okrutnie. 2021 rok.
Kiedy w 2002 roku przyłączyłam się do Gliwickiej Grupy Fotograficznej PRECEL, Bolek już tam był. Przez 10 lat współtworzyliśmy mocną grupę pasjonatów fotografii. Spotykaliśmy się regularnie co czwartek, jeździliśmy na plenery fotograficzne krótsze czy dłuższe, organizowaliśmy wystawy naszych prac. Byliśmy niezwykle aktywną grupą.
Jak w każdej społeczności, utworzyło się mocne centrum złożone z ludzi, którzy współtworzyli grupę najaktywniej i byli w niej najdłużej, oraz takich osób, które przychodziły na chwilę i odchodziły.
Ja dołączyłam do PRECLA kiedy na dobre połknęłam bakcyla fotografii i stało się dla mnie jasne, że chcę to z kimś współdzielić. Jesienią 2001 roku wróciłam z USA z torbą negatywów do wywołania. Przez kolejne tygodnie opracowywałam w ciemni te materiały, równocześnie rozglądając się za ludźmi, z którymi mogłabym tę pasję rozwijać. I tak trafiłam na gliwickiego PRECLA.
Bolek często fotografował spinnerem. Tu, również z Elvisem, krążyliśmy po Katowicach. 2013 rok.
Stanowiliśmy grupę bardzo różnorodną, każdy z nas kładł fotograficzny akcent inaczej, sytuując swoje zainteresowania nieco gdzie indziej. Cechowało nas ogromne poczucie humoru (z małym przesunięciem w stronę czarnego humoru 🙂 ), zaangażowanie, ale takie bez napinki, presji i rywalizacji oraz zamiłowanie do wspólnej dobrej zabawy.
Regularnie, co roku, braliśmy udział w Rybnickim Festiwalu Fotografii, zrobiliśmy dziesiątki wystaw, również poza Śląskiem, organizowaliśmy multimedialne pokazy swoich zdjęć. Mamy wspólnych doświadczeń i przygód tyle, że rozpoczęcie wspominek hasłem: „a pamiętacie jak…” może nie mieć końca.
Z mojej subiektywnej perspektywy, nasze zaprzestanie działania pod wspólną tabliczką, miało swoje przyczyny przede wszystkim w zmianach w naszym życiu prywatnym (rodzące się dzieci przejmowały uwagę) i/lub w zintensyfikowanym życiu zawodowym. Ale to nie zakończyło naszych relacji, choć mają one obecnie oczywiście różną dynamikę.
Parę lat temu pożegnaliśmy Witka, który również zmarł nagle. Witek był osobą, która dmuchnęła w moje skrzydła, wyrażając uznanie dla kilku kadrów z amerykańskich miast, które przyniosłam na jedno z moich pierwszych preclowych spotkań. Pomyślałam sobie wtedy: uff, może coś z tego będzie.
Dla mnie PRECEL to nieodłączny element mojego fotograficznego życia, piękna historia rozwijania pasji oraz ludzie, z którymi mam wspaniałe wspomnienia i na których mogę liczyć.
To też jego spinner i spotkanie w Pławniowicach, 2011 rok.
Bolek. Złamał mi serce tym odejściem.
Wściekam się na siebie, że nie powiedziałam mu nigdy jak ważnym był dla mnie człowiekiem, że dawałam za mało, że moja uważność na niego była niewystarczająca. Bolek się nie narzucał, nie stawiał warunków, był skryty, więc nie manifestował, raczej chował. Nie szukał poklasku, słowa uznania go zawstydzały, a tworzył przecież wspaniałe fotografie i obrazy. Był taki trochę nie na czasie.
Przyjaźniliśmy się. Zawsze o mnie dbał poprzez wielość małych gestów. Na przykład wtedy, kiedy nie mając jeszcze samochodu, jeździłam do Gliwic pociągiem, Bolek zawsze mnie na ten powrotny odprowadzał. Albo wtedy, kiedy pod koniec wyjazdów plenerowych pytał mnie, czy chociaż negatyw do aparatu włożyłam. A nie, wróć, wtedy akurat robił sobie ze mnie jaja 🙂
Bardzo mi go brakuje. Nawet jeśli nasze kontakty w ostatnim czasie były rzadsze, to miałam świadomość że jest. A teraz nie potrafię przywyknąć do myśli, że już nie.
Bolek, dziękuję.
Tak.