Trudno mi sobie wyobrazić współpracę z ludźmi i budowanie wzajemnych dobrych relacji bez wartości w tle.
Prowadzę swoją działalność od 18 lat i przez ten czas wypracowałam określone standardy nie tylko dla własnego komfortu pracy, ale przede wszystkim dla komfortu moich klientów.
Transparentność
Dla mnie osobiście bardzo ważna. Moja działalność to zdecydowanie nie firma-krzak, ani nie firma-słup. W sieci znajdziesz pakiet informacji na mój temat – opinie moich klientów, bio na mojej stronie, kilka wywiadów, możesz obejrzeć moje portfolio – autorskie fotografie, prowadzę media społecznościowe. A w bezpośrednim kontakcie, kiedy rozważasz zrobienie u mnie sesji, dowiesz się jak będzie przebiegać współpraca i jak ją rozliczymy (konkretnie, a nie w stylu „jakoś się dogadamy”).
Zaufanie
Większość ludzi miewa kłopot z byciem przed obiektywem i pozowaniem do zdjęć. Czują się nieswojo, skrępowani, spięci. Kredyt zaufania na początku naszej współpracy wiele ułatwia. A w jaki sposób go dostać jeśli się nie znamy? Pierwsze wrażenie na podstawie tego co zobaczysz w sieci oraz rozmowa telefoniczna czy spotkanie przed sesją, to dobry początek.
Nie kombinuję, nie naciągam, nie przekładam, nie kłamię, nie znikam. Jak się na coś umawiam to tak jest. Nie mam ukrytych kosztów, drobnego druku w umowie, nie użyję fotografii z twoim wizerunkiem, jeśli nie wyrażasz na to zgody.
Uczciwość i otwartość. Bez tego zaufania nie będzie.
Jestem fanką „jasnych zasad gry”.
Terminowość
Dowożę. A jeśli wydarzy się coś, co uniemożliwi mi pracę – poinformuję. Choć z ulgą przyznaję, że los oszczędził mi podbramkowych sytuacji.
Zawsze realnie określam na kiedy przygotuję materiał, terminy są określone w umowie, często przyśpieszam jeśli jestem w stanie. Nie obiecam czegoś, czego nie będę w stanie zrealizować.
Natomiast o terminowych wpłatach za wykonaną pracę można napisać osobny elaborat. Kiedy pracowałam głównie reportażowo, wysyłałam gotowy materiał wraz z fakturą, czyli kilka godzin/dni po wydarzeniu. Wiadomo, reportaż zazwyczaj trafia do newsów, mediów społecznościowych, jest zapisem aktualnych wydarzeń, więc trzeba go oddać szybko.
Bywało, że przez niezapłacone faktury traciłam płynność finansową. Albo musiałam odprowadzić podatki od kwot, których na koncie jeszcze nie miałam. To było bardzo frustrujące, tym bardziej, że czasem powodowało, że ja sama zalegałam z jakimiś opłatami, jeśli nie miałam wystarczająco dużej poduszki finansowej.
Pracując portretowo, wysyłam gotowy materiał kiedy tylko faktura zostanie zapłacona. Klienci wiedzą co dostaną, zaakceptowali materiał przed wystawieniem dokumentu, a będą korzystać z portretów w chwili, kiedy mamy już nasze sprawy finansowe uregulowane.
W dużej mierze skończyły się sytuacje, w których zmuszona byłam dzwonić i dopytywać, kiedy będę mieć na koncie swoje wynagrodzenie.
Punktualność
Tu w zasadzie nie ma o czym za bardzo pisać, rzecz jest jasna jak słońce. Spóźnienie może zdezorganizować sesję – portretowanie w pośpiechu to nie jest dobry pomysł – albo ją uniemożliwić jeśli to krótki ekspres. Tak wiem, może się zdarzyć, świat się nie wali, ale nie chciałabym doświadczyć sytuacji, kiedy stoisz od pół godziny pod drzwiami mojego Studia i czekasz na mnie spóźnioną.
Ale zaobserwowałam też coś zgoła odwrotnego, co mi się notorycznie ostatnio przydarza.
Bardzo często klienci, z którymi jestem umówiona na określoną godzinę, przychodzą… za wcześnie. O pół godziny, czterdzieści minut wcześniej. Za każdym razem wprowadza mnie to w konsternację. Biorę to jednak na klatę i muszę komunikować klarowniej jak się sprawy mają.
Często mój grafik jest wypełniony po brzegi. Jeśli jestem umówiona z klientem na spotkanie telefoniczne o 12.30, a klient z którym pracuję od 13.00 przyjdzie pół godziny wcześniej, to nie wykonam tego telefonu i nie ustalę tego co miało być ustalone.
Moje Studio Portretowe to kameralna przestrzeń. W jednym pomieszczeniu fotografuję, w drugim klienci mogą się przebrać, zostawiają swoje osobiste rzeczy. Nie ma możliwości, by obca osoba w tej przestrzeni oczekiwała.
Poza tym, pracuję nie tylko w moim Studio. Więc jeśli przyjedziesz dużo wcześniej, możesz mnie po prostu nie zastać.
Jakość
Nie lubię fuszery, bylejakości i działania na odpiernicz. Czasem klienci mówią: ale ja tylko potrzebuję, żeby tu cyknąć dwa razy i nie musisz obrabiać. No nie odnajdę się w tej sytuacji. Czy przygotowuję jeden portret, czy trzydzieści, zawsze dbam o jakość tak samo. Jakość relacji i jakość produktu. I chyba tyle w tym temacie 🙂
Klient nasz… partner
Sparafrazowałam popularne niegdyś hasło klient nasz pan. Wyznaję to pierwsze, nie to drugie.
Jestem specjalistką w tym co robię. Próbuję więc łączyć to co wiem i umiem, z tym czego Ty oczekujesz. Jeśli nie spotkamy się w tym wspólnym zbiorze, to współpraca przebiegać dobrze nie będzie.
Nie wykonuję zleceń na siłę, jeśli wiem że nie jestem w stanie spełnić określonych ustaleń. Polecę kogoś innego. Z drugiej strony, zaakceptuj moje portfolio, bo zdjęcia które stworzymy nie będą odbiegać stylem od tego, co możesz w nim zobaczyć.
Kiedy idę do mojej fryzjerki, wiem czego oczekuję, ale nie wyrywam jej nożyczek z ręki, by zrobić to sama. Mam takie wspomnienie, sprzed lat i na szczęście jedyne takie: robiłam zdjęcie grupowe na jakimś evencie. Znając zasady poprawnego kadrowania, uwzględniając właściwą perspektywę i proporcje ludzkich sylwetek, nieco przykucnęłam by zrobić to foto. Widząc to, szef firmy, zaczął do mnie krzyczeć, że nie tak, nie w ten sposób, że do kitu będzie to zdjęcie, że jestem za nisko i mam natychmiast wstać. Może gdyby podszedł do mnie i wyraził swoje wątpliwości, miałabym szansę mu to wyjaśnić. Zagotował się publicznie, ja w środku. Zrobiłam po swojemu i z dobrym efektem. Ale to była moja ostatnia współpraca z tą firmą.
Czy na przestrzeni lat uniknęłam trudnych sytuacji we współpracy z klientami? Jasne, że nie. Ale czym dłużej pracuję, tym jestem w stanie zaproponować lepsze standardy współpracy. Wyciągam wnioski z każdego incydentu, a jednym z ważniejszych wniosków jest taki, że za każdym razem kiedy z jakiś przyczyn – czy chęci pójścia na skróty, czy nacisków klienta – odchodziłam od swoich wartości, pojawiał się problem, nieporozumienie, niedomówienie.
Jedno jest pewne, nie zadowolę wszystkich. Ale prawda też jest taka, że nie z każdym chcę pracować.
Sądzę, że klarowna komunikacja – co robię i w jaki sposób – jest podstawą i gwarantem byśmy w tym wspólnym zbiorze mieli szansę się spotkać i z przyjemnością ze sobą współpracować.
[fotografie wykorzystane w tym wpisie to zdjęcia pamiątkowe z moimi klientkami i klientami, zrobione przy okazji naszych spotkań sesyjnych. to szalenie miły akcent, lubię bardzo]
—-
Teksty z tej serii znajdziesz w kategorii: mam firmę. Albo kliknij tag: 18tka.
W grudniu tego roku (2024) firma, którą założyłam w 2006 obchodzi 18-te urodziny. A w zasadzie ja te urodziny obchodzę, bo w przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, połączonej z marką osobistą oraz byciem autorką, firma to ja.
Przez te osiemnaście lat nazbierałam całe wory doświadczeń. Moja działalność przechodziła kilka przeobrażeń, doganiały mnie kryzysy i zwątpienia, cieszyłam się też ogromną ilością sukcesów.
Fotografia przez cały ten czas jest jedynym moim źródłem dochodu.
Nie wiem czy jestem w stanie zliczyć ilu ludzi sfotografowałam, ile wydarzeń i miejsc.
Oczywiście JDG to nie tylko – w moim wypadku – fotografowanie i późniejsza obróbka materiału. To również ogromna ilość zajęć związanych z: komunikacją i spotkaniami z klientami, prowadzeniem strony internetowej, mediów społecznościowych i sklepu, pisaniem bloga, prowadzeniem warsztatów, zajmowaniem się dokumentacją (faktury, umowy, itp.), działaniami promo, strategią i próbą oderwania się od bieżączki na rzecz rysowania wizji i planów. To również rozwój osobisty, edukacja, nowe kompetencje.
Oraz cała masa pierdół jak na przykład przegląd samochodu (jest przecież moim narzędziem pracy), dbanie o studio czy bieganie do paczkomatu z wysyłką. Czyli jednak nie pierdoły.
Z okazji jubileuszu (lubię to słowo 🙂 ) postanowiłam napisać serię tekstów o tym, jak prowadzę swoją działalność, jakie spotykałam trudności, a co idzie lekko. Skąd czerpię inspiracje i gdzie szukam odpowiedzi. Jakim wartościom hołduję. Jak wygląda mój typowy dzień pracy – czy w ogóle mam coś takiego jak typowy dzień pracy. I pewnie jeszcze kilka pomysłów w międzyczasie złapię. Nie zamierzam lukrować, kilka totalnych fuck-upów przeżyłam 😉 Na szczęście chwil uniesień i szczęścia więcej.
Fantastyczny tekst, jak potwierdzają badania sens ma praca oparta na wartościach
Dziękuję! 🙂 Zapewne w każdym przypadku tak jest, ale pracując na swoje konto, filtrując przez siebie, sądzę że takie filary są szczególnie ważne.