Od lat fotografuję ludzi. Ludzi pięknych, oryginalnych, jedynych w swoim rodzaju. Gdzie takich znajduję? Nigdzie. Świat nimi wypełniony jest po brzegi, każdego dnia przychodzą do mojego studia. Najczęściej nie wiedzą, że tacy właśnie są – unikatowi i oryginalni. Samoakceptacja. Od jakiegoś czasu ten temat bardzo mnie zajmuje, ponieważ w swojej pracy
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Było to w 2021 roku, w ramach Cyklu Sztuka w Służbie Ducha i Ciała organizowanym przez Fundację Sztuka dla Życia. W moim Studio Portretowym odbywały się sesje zdjęciowe pt. Portret Kobiety. Weszłaś do studia promieniejąc radością i turbo energią, zaznaczyłaś że bardzo się cieszysz z tej sesji i nie możesz się
W poprzednim tekście na temat samoakceptacji (link) skupiłam się na asymetryczności ciała, zwłaszcza twarzy. Pokazałam coś co jest zupełnie naturalne, a wzbudza w ludziach sporo autokrytyki. Tamten tekst zaczęłam od zdania: „Jakie najczęściej słyszę słowa, kiedy klienci przekraczają próg mojego Studia Portretowego? Jestem niefotogeniczna/y, nie lubię siebie na zdjęciach, nie cierpię
Jakie najczęściej słyszę słowa, kiedy klienci przekraczają próg mojego Studia Portretowego? Jestem niefotogeniczna/y, nie lubię siebie na zdjęciach, nie cierpię zdjęć. Spotykam na swojej drodze arcyciekawych ludzi, oryginalnych, unikatowych, niezwykle atrakcyjnych, ambitnych i robiących wielkie rzeczy zawodowo, ale niestety często postrzegających siebie bardzo krytycznie. A ja wkładam „kij w mrowisko”