W poprzednim tekście na temat samoakceptacji (link) skupiłam się na asymetryczności ciała, zwłaszcza twarzy. Pokazałam coś co jest zupełnie naturalne, a wzbudza w ludziach sporo autokrytyki.
Tamten tekst zaczęłam od zdania:
„Jakie najczęściej słyszę słowa, kiedy klienci przekraczają próg mojego Studia Portretowego? Jestem niefotogeniczna/y, nie lubię siebie na zdjęciach, nie cierpię zdjęć.”
Chcę rozwinąć ten wątek.
Bo takie słowa zwykle padają na początek. Potem jest już tylko gorzej.
Ale morda.
Kwadratowy łeb.
Gruba krowa.
Przykro mi, niestety jestem fatalnym materiałem do zdjęć.
Mój najlepszy czas już minął.
Kiepski nos.
Niestety muszę na siebie patrzeć.
Jeeeezu, ale jestem ulana.
Mam twarz jak pizza.
Nie uśmiechnę się. Nie cierpię swojego uśmiechu.
Te ramiona są koszmarne.
Wyglądam jak szafa czterodrzwiowa.
Dłonie muszę ukryć, mam fatalne paznokcie.
Niestety mam jedno oko wyżej, źle to wygląda.
Czy nie dało by się poprawić tych uszu? Brzydkie są.
Matko jaki brzuch! Wyglądam jak w ciąży.
Niestety z moimi włosami nic nie zrobię, tragedia.
Nie wiem co ze mną da się zrobić. Raczej nic.
Zdjęcia są super, ale ja na nich – dramat.
Z tej gęby nic nie będzie.
No niestety mam trudną twarz, nie wiem jak sobie z nią poradzisz.
Modelką to nie jestem.
Nie lubię siebie z rozpuszczonymi włosami.
Wyglądam jak stary dziad.
Ja pierdolę, nie mogę na siebie patrzeć.
I mogłabym tak jeszcze wymieniać….
Często czuję bezradność, kiedy słyszę takie słowa. Nie mają one pokrycia w rzeczywistości, tej obiektywnej. Co ciekawe, zawsze kiedy pracuję z zespołem i uczestniczki/cy sesji mają okazję zobaczyć swoją koleżankę/kolegę, reagują zupełnie inaczej, o niebo przychylniej, wskazują ujęcia, które im się podobają, słyszę zachwyty i aprobatę. I często komentarz: no ty super, ale ja fatalnie.
Czasem nawet czuję złość, jest mi przykro, że ludzie mówią o sobie tak bardzo źle. Wyobraź sobie, że codziennie zwracasz się do siebie w ten sposób. Powtarzasz te „prawdy” utwierdzając się w swojej racji. Widzisz się w ten sposób, nie przyjmujesz że może być inaczej.
Brak w tym czułości, łagodności i zrozumienia dla siebie, przyzwolenia na słabości, akceptacji że czasem czujesz się lepiej, a czasem gorzej, łączności z ciałem.
Jest za to bezwzględna krytyka.
Zmęczenie, niewyspanie, pośpiech dnia codziennego, niedobór czasu dla siebie, brak ruchu, byle jakie jedzenie, źle dobrany strój.
To wszystko ma wpływ na to jak się czujesz, postrzegasz i w konsekwencji jak o sobie mówisz. Daleka jestem od udzielania rad i nie będę tego robić. Nie oceniam tego zachowania. Wiem, że wynika z całego wachlarza przeżyć, doświadczeń, wpływów kultury i wychowania, stylu życia. Marzę natomiast, by ludzie patrzyli na siebie łagodniej, by dali sobie trochę czasu i czułości.
Pewnie dlatego priorytetem dla mnie jest by osoby, które odwiedzają moje Studio czuły się w nim swobodnie, bezpiecznie, staram się stworzyć przyjazne warunki, by choć trochę zminimalizować częsty dyskomfort wynikający z bycia przed obiektywem.
Mam taki cytat (nie pamiętam czyje to słowa) wydrukowany i wyeksponowany w moim studio: „Ćwicz się w mówieniu o sobie dobrze”.
I z tym Cię zostawię.
Fotografie: portrety kobiet powstały w moim Studio Portretowym – między innymi Magdy Daniłoś orędowniczki „Bój się i rób” i życzliwości dla siebie. Portret mężczyzny powstał natomiast na zlecenie marki Kosciuschko w przestrzeniach Fabryki Porcelany w Katowicach.
Wow. Piękny tekst Joanna. Cudowni oni są na tych zdjęciach. Jakbym czytała o sobie 🙂
tekst w punkt! pozdrawiam Asiu – Asia z Wielkim Nosem.
W punkt❤️
Cześć Asiu, kiwałam głową potwierdzająco czytając Twój tekst, w którym przytaczasz określenia Pań na swój temat, i zarazem mam świetny ubaw ze znajomych mi określeń i tego czego jeszcze kobieta na swój temat nie wymyśli….
Pozdrawiam Cię serdecznie
Tego trzeba się nauczyć.To proces, by siebie pokochać i zaakceptować. Patrzeć w lustro i powiedzieć „jesteś zajebista”. Teraz już umiem…